Szycie narzuty patchworkowej jest trudnym przedsięwzięciem. Przede
wszystkim trzeba mieć wizję narzuty i wzoru. Potem trzeba poszukać odpowiednich
materiałów, zrobić szablony części i można się brać za wykrawanie kolejnych
kawałków patchworku, ale …. można też inaczej.
Ja robię odwrotnie, rozkładam na
stole lub łóżku materiały, które do siebie pasują, czasem robię to kilka razy,
albo wyciągam różne zestawy materiałów i wtedy tworzy mi się w głowie wizja. Potem
zaczynam ciąć, bez szablonów i bez wzorów, bez rozrysowywania wzoru. W miarę
szycia dopasowuję kawałki do siebie i zdaję się na intuicję i improwizację. Efekty
są zwykle niezłe, choć nieprzewidywalne. Przyjęłam taką metodę, bo kiedy jeszcze malowałam
i rysowałam nigdy nie udało mi się osiągnąć tego, co miałam w głowie, ale
efekty były ciekawe, więc w przypadku patchworków założyłam od razu, że moje
wizje i tak w realu wyjadą inaczej, więc lepiej zdać się na przypadek i
prowadzenie „z góry”, bez planu i oczekiwań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz