W tym roku przyroda całkiem zmieniła swoje nawyki. Żeby na koniec listopada w ogrodzie kwitły róże, to jeszcze nie widziałam. Co prawda ogród mam dopiero 10 lat, więc wiele nie widziałam, ale jednak. Róże w październiku, mieczyk w połowie listopada, to już było, ale róża na andrzejki to jeszcze nie było:). Ostanie pąki ścięłam zanim stał się mróz i w domu rozkwitły. Są bardzo drobne, ale i tak piękne. Te które rozkwitły na polu wcześniej w czasie mrozów padły, jedna żółta i dwie ciemno różowe.
Bardzo ładnie kontrastują ze smutnym krajobrazem za oknem.
OdpowiedzUsuń